Gdy nogi grzęzną w śniegu i biały dywan aż po pas, krople łez znaczą nieokiełznany szlak…
Tak lub podobnie brzmiały słowa piosenki ułożonej w latach młodości i granej przez Tatę na ulicach z gitarą w dłoni. Wkrótce potem fascynacja górami i wspinaniem skierowała także moje dalsze losy na ten zimowy szlak i pchnęła w ramiona przygody. Tą przygodę kontynuujemy całą rodziną.
Zima w górach Beskidu to szczególny okres, przyjazny latem krajobraz zmienia się w śnieżną pustynię a mroźny wiatr hula i gwiżdże między martwymi konarami drzew, jakby chciał ostrzec śmiałków zapuszczających się wgłąb lasu przed czekających ich trudem torowania drogi w śniegu.
Na całe szczęście mądrzy ludzie wynaleźli rakiety śnieżne, bez których nie mogę sobie wyobrazić zimowych wędrówek.
Dzięki polskiemu dystrybutorowi RAKIETY.PL mieliśmy już nieraz okazję ruszyć na zimowy szlak wyposażeni, w mojej opinii w najlepsze rakiety śnieżne firmy TSL. Osobiście preferuję model TSL 418 UP & DOWN GRIP, który pozwala na ruchomą piętę lub jeszcze bardziej komfortowy model TSL Symbioz.
Naszym celem stała się tym razem magiczna góra Beskidu Śląskiego – Barania Góra. Zimą dotrzeć na jej szczyt to zapowiedź naprawdę wymagającej i długiej wędrówki. Postanowiliśmy Nowy Rok 2017 przywitać właśnie na jej zboczach.
Trochę przekornie i przebiegle, wiedząc, że właśnie w NOWY ROK mamy dużą szansę, mieć tego dnia BARANIĄ tylko dla siebie. Gdy większość regenerowała się po Sylwestrze, my skoro świt hop do auta, gazem na Salmopol, rakiety śnieżne na nogi i w drogę na szlak!
Oprócz paru skiturowców na naszej drodze nie spotkaliśmy nikogo więcej. Byliśmy absolutnie sami na szlaku. Wymarzony dzień na taką wędrówkę. Słoneczna, ale mroźna pogoda, – 15 stopni. Już po chwili wiedzieliśmy, że to był dobry plan przyjechać tutaj.
Gdy naszym oczom ukazał się nasz cel-radość była ogromna. Ruszyliśmy dalej w drogę.
Pokrywa śnieżna nie była głęboka, więc bez trudu poruszaliśmy się po szlaku a w przerwach na łyk gorącej herbaty podziwiać mogliśmy wspaniałe widoki.
Po paru godzinach wędrówki na rakietach śnieżnych dotarliśmy do ostatniego wzniesienia przed Baranią Górą – Magurkę Wiślańską. Dopóki słońce stało nad horyzontem, jego promienie trochę łagodziły odczuwalność mrozu. Dzień zimowy jest jednak krótki, dlatego tutaj po przerwie podjęliśmy decyzję odwrotu, nie chcąc podejmować niepotrzebnego ryzyka związanego z powrotem po zapadnięciu zmroku. Byliśmy oczywiście przygotowani na powrót o zmierzchu ale przy tym mrozie i silnym wietrze, było duże prawdopodobieństwo, że baterie w czołówkach szybko się wyczerpią, o telefonach już nie wspominając.

Alexa należało przekonać, że zawracamy i że gorąca pomidorówka czeka na niego w góralskiej gospodzie.
Choć sercu było żal zawracać – wieża na szczycie była w zasięgu naszego wzroku, rozum nakazywał, że chociaż w drużynie mamy dzielnego i wytrwałego 6-latka, jego bezpieczeństwo jest najważniejsze! Zatrąbiono na odwrót do bazy 🙂
Po drodze zostaliśmy o mało nie rozjechani przez zmotoryzowanych turystów. Dobrze, że poruszali się szybciej niż my i mogliśmy jeszcze nacieszy- się ciszą górskiego krajobrazu.
Zapadający zmierzch i nocna wędrówka na ostatnim odcinku dała nam moc wrażeń. Niebo zmieniało swoje kolory i łuna pobliskich miejscowości rozjaśniła mrok. Alexowi przez ostatnim podejściem zaaplikowałam rozluźniający masaż ud.
Skąd Ty to znasz? – zapytał zachwycony. Byliśmy jakby nie było już 7 godzin w drodze i pokonaliśmy dystans co najmniej 14 km, jak na 6-latka to był niesamowity wyczyn. Na całe szczęście mieliśmy już odniesienie jego możliwości kondycyjnych, gdy zimą weszliśmy wspólnie na rakietach do Doliny Pięciu Stawów Polskich-ale o to już osobna historia. Ten dzień był wspaniały. Moc radości ze wspólnej wędrówki. Pusty szlak. Widoki na Tatry, pasmo Beskidu Żywieckiego i Małą Fatrę. A smak pomidorówki… niezapomniany 🙂 jak nie wierzycie spytajcie Alexa.

My wiemy, że zimą jest w nocy zimno i ciemno, dlatego czołówki zawsze w plecaku. Alex uwielbia nocne wędrówki.
Zachęcamy Was zimowych wędrówek. Jeśli potrzebujecie dodatkowych wskazówek, śmiało piszcie do nas lub odwiedzajcie nasz fanpage.